Michael Jackson

ENGLISH / POLSKI

ENGLISH / POLSKI

Menu
Newsy
Akta & Rodzina
Biografia
Vitiligo(Bielactwo)
Neverland
Dyskografia
Koncerty
Kalendarz
Videografia
Filmografia & Wywiady
Nagrody
Notowania
W TV
Galeria
Fakty & Ciekawostki
Plotki
Książki
Poczucie humoru
Michael w Polsce & Park
Aktywność charytatywna
Charytatywne Single
Firmy
Cytaty
Artykuly & Wywiady
Sztuka
W oczach prasy
Skandal w 93
Proces 2003-05r.
Artyści o nim
Multimedia
FAQ
Archiwum Newsów
O Stronie
Aktywni fani
Forum
Linki

Genius Michael Jackson

„Bardzo osobisty świat Michaela Jacksona”(1982)



Magazyn „Interview”

20 sierpnia 1982 rok 3.30 po południu. Gdzies w dolinie San Francisco. Do wielomieszkaniowego budynku, które obecnie jest wynajmowane przez Michaela Jacksona i jego rodzinę, podczas gdy ich pobliski dom jest w trakcie remontu przyjeżdża Bob Colacello. Michael, którego wszyscy pamiętają jako małego chłopca i głównego wokaliste „The Jackson 5” sam zbudowal dla siebie karierę solową, jego ostatni album „Off The Wall” sprzedał się w 5 milionach egzemplarzy w samych tylko Stanach. Chociaż nadal nagrywa z braćmi, teraz znanymi jako „The Jacksons”, Michael teraz nakierowuje się na współpracę z supergwiazdami takimi jak: Paul McCartney, Quincy Jones, Diana Ross i Steven Spilberg, wszyscy są jego bliskimi przyjaciółmi. Podczas oczekiwania na telefon od Andy Warhola, który jest w Nowym Jorku, Bob Colacello (BC) gawędzi z Michaelem Jacksonem (MJ) na temat innej bliskiej przyjaciółki: Jane Fondy.

MJ: Tej nocy, gdy umarl Henry Fonda, poszedłem tam, by być z całą rodziną. Oni siedzieli i oglądali różne fragmenty wiadomości. Chociaż umarl jej ojciec Jane nadal była w stanie wykazywać zainteresowanie moja kariera, pytać mnie, czy już zrobiłem film i pomyślałem, ze to było bardzo słodkie z jej strony. Sądzę, ze oni spodziewali się, ze on umrze od dłuższego czasu. Od miesięcy ona mówiła o tym tak, jakby to miało być lada dzień. Kiedy się jednak to stało oni trochę się śmiali, były też łzy i oni mało jedli.

BC: Więc co robisz? Masz do zrobienia film?

MJ: Cóż, obecnie właśnie kończę album ( „ Thriller" – dopisek edytora) i na tym się koncentruję. Robię też inny album, w tym samym czasie „Album ET”. Ten drugi jest dla mnie nowością, bo nigdy nie byłem narratorem opowieści.

BC: Co to za album ( ET)?

MJ: To album opowieść, podwójny album, a ja jestem narratorem całej opowieści i śpiewam piosenkę, którą napisaliśmy. Po prostu się spotykaliśmy i rozmawialiśmy o tym ze Stevenem (Spielbergiem) przez, nie wiem, jak długo, spotykaliśmy się i rozmawialiśmy o albumie- opowieści wszechczasów.

BC: Ten album, nad którym pracujesz, czy wszystko sam napisałeś na niego?

MJ: Napisałem jakies 4, 5 piosenek.

BC: Steve (Rubel) powiedział mi, ze robisz coś z Paulem McCartneyem?

MJ: Tak. Paul właśnie niedawno tu był, a ta piosenka, którą napisałem, nazywa się „The Girl Is Mine”, śpiewamy ją razem na moim albumie. Walczymy o tę dziewczynę w tej piosence i jednocześnie to pięknie wkomponowaliśmy się w jego album, napisaliśmy i zaśpiewaliśmy dwie piosenki razem, na jego „Tu’O War Part II”. Ale na mój - jest ta piosenka, którą napisałem. Na koncu jest część mówiona, w której walczymy o nią, to jest zabawne.

BC: Jestes otwarty na współpracę z innymi gwiazdami. Często ludzie nie są.

MJ: Właściwie nie jestem. Wcale nie.

BC: Pracowałeś z Dianą Ross…..

MJ: Tylko z wyjątkowymi ludźmi. To znaczy Diana jest dla mnie jak: matka- ukochana – przyjaciółka. Ona jest cudowna. Ja tylko napisałem, wyprodukowałem i zmontowałem jej następny singiel: „Muscles”.

BC: Czy napisałeś też słowa do tej piosenki?

MJ: Słowa piosenki, muzykę- właśnie to dokończyłem i powinno się ukazać pod koniec tego miesiąca.

BC: Kiedy znajdujesz czas na pisanie tego wszystkiego?

MJ: W samolotach. Wracałem z Anglii po tym, gdy pracowałem nad albumem Paula McCartneya, wznosiłem się w powietrze, a ta piosenka „leciała mi w głowie”. I powiedziałem sobie: „Hej, to jest doskonałe dla Diany!” Nie miałem przy sobie magnetofonu, ani nic takiego dlatego musialem cierpieć jakieś 3 godziny. Zaraz jak tylko dostałem się do domu wtłoczyłem to „dziecko” na tasmę.

BC: Czy w ogóle interesuje Cię polityka?

MJ: Nie lubię o tym rozmawiać.

BC: Wogóle się w to nie nie wgłębiasz z Jane (Fonda)?

MJ: Nie, rozmawiamy o tym. Ona jest cudowna. Ona uczy mnie różnych rzeczy. Kiedy byłem na planie „Nad Złotym Stawem”, przebywałem w kabinie Jane i byliśmy tam zupełnie sami na wodzie i po prostu rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy o wszystkim. To była dla mnie najlepsza edukacja, ona się uczyla i ja się uczyłem i prowadziliśmy ze sobą zażartą dyskusję na argumenty. Mówiliśmy o wszystkich rzeczach tzn: polityce, filozofach, rasizmie, Wietnamie, graniu na scenie, o tych wszystkich rzeczach. To było magiczne.

BC: Gdzie zostałeś wykształcony, ponieważ ciągle byłeś w drodze?

MJ: W szkołach prywatnych, albo przez prywatnych nauczycieli.

BC: Pochodzisz z Gary w stanie Indiana. Jak to było dorastać tam?

MJ: Właściwie to byłem tak maly, że nie pamiętam. Kiedy miałem 5 lat, wyjeżdżaliśmy na tournee, śpiewałem i tańczyłem. Zawsze wyjeżdżałem, zawsze poza szkołą. Pamiętam jedynie male rzeczy jak sklepik na rogu, albo pewni ludzie z sąsiedztwa. Szkola średnia, która leżala niedaleko naszego domu zawsze miala wielką orkiestrę z trąbkami i puzonami i bębnami, oni wychodzili na ulice, uwielbiałem to, to była jak parada. To wszystko co pamiętam.

BC: Czy lubiłeś występować jako dziecko? Czy zawsze to kochałeś robic?

MJ: Zawsze kochałem. Zawsze lubilem uczucie, które towarzyszy byciu na scenie, tą magię, która za tym idzie. Kiedy zjawiam się na scenie to tak jak gdyby nagle pojawiala się skądś magia i ogarnia cie ten duch i to tak, jakbyś tracil kontrolę nad sobą. Byłem podczas koncertu Quincy (Jonesa) w Rose Bowl i nie chciałem wejść na scenę. Chowałem się za kurtyną i robilem uniki, miałem nadzieję, że nie zobaczy mnie chowającego się za kurtyną, kiedy wywoływal mnie na scenę. Potem jednak wyszedłem i po prostu oszalałem. Zacząłem wspinać się na rusztowanie, głosniki i oświetlenie. Publiczności zaczęło się to podobać, a ja zacząłem tańczyć i śpiewać i tak to się stało.

BC: Jak porównasz granie z występami na scenie?

MJ: Uwielbiam obie te rzeczy. Granie jest śmietanką wszystkich występów... Uwielbiam występować. To fenomenalna ucieczka od rzeczywistości. Jeśli naprawdę chcesz dać upust wszystkim uczuciom, to na scenie jest najlepszy czas, by to zrobić. Jeśli grasz, to tak jakbyś stawal się inną osobą. Myślę, że to jest mile, szczególnie, gdy całkowicie zapominasz o rzeczywistości. Jeśli kompletnie się zapominasz, co uwielbiam, to jest właśnie to co jest magią. Uwielbiam tworzyć magię- kreować coś co jest tak niezwykłe, tak niespodziewane, że ludziom ”opadają szczęki”, tak że ludzie patrzą na to i mówią: Wow, tego się nie spodziewałem!!”. Uwielbiam zaskakiwac ludzi prezentem, podarkiem, występem, albo czymkolwiek. Uwielbiam Johna Travoltę, który pojawił się w tym ostatnim występie. Nikt nie wiedział, że on potrafi tańczyć i robic te wszystkie rzeczy. On jest jak „boom”- po prostu zjawisko! Zanim o tym wiedział, byl jak nowy Brando, albo ktoś podobny.

BC: Ostatnio jednak nic ciekawego nie zrobil.

MJ: Ja wiem. Myślę, że on wybiera scenariusze. To jest zawsze trudne dla kogokolwiek, kiedy starasz się konkurować z wielkimi osiągnięciami z przeszłości.

BC: Powiedz mi, kto według Ciebie, dokonal jakiegoś przełomu w swojej dziedzinie?

MJ: Ja tak bardzzo uwielbiam Stevena Spielberga. Ja po prostu uwielbiam Jamesa Browna. On jest zjawiskowy. Nigdy nie widziałem artysty, który by elektryzował tak publiczność jak James Brown. On ma wszystkich w swej władzy, cokolwiek chce z nimi robić, robi. Zawsze uwazałem, że jest niedoceniony. Kocham Sammy Davisa Juniora. Uwielbiam Freda Astaire’a. Uwielbiam George’a Lucasa. Szaleję za Jane Fona i Kathetrine Hepburn.

BC: Widziałem Twoje zdjęcie z Kathrine na planie „Nad Złotym Stawem”.

MJ: Czułem się zaszczycony móc ją poznac, bo jest wielu ludzi, których ona nie lubi. Ona od razu powie ci, jeśli cie nie lubi. Kiedy spotkałem ja po raz pierwszy, trochę się trząsłem ze strachu, bo słyszalo się o niej różne rzeczy, Jane mnie uświadomiła. Bylem nieco przestraszony. Ale natychmiast po tym, tego samego dnia, ona zaprosiła mnie na obiad. Od tej pory jesteśmy przyjaciółmi. Ona przyszla na nasz koncert w Madison Square Garden, pierwszy koncert rockowy, na którym kiedykolwiek była i po prostu dobrze się bawiła. Dzwonimy do siebie i ona przysyla mi listy. Ona jest po prostu cudowna. Ja pojechałem do jej domu w Nowym Jorku i ona pokazala mi ulubione krzesło Spencera Tracy i jego prywatne rzeczy w szafie, takie dobre sekretne szpargały. Ja myślę, że on jest po prostu magią.

BC: Czy jesteś fanem starych filmów?

MJ: O, tak. Było wtedy mnóstwo wspaniałej sztuki, wspaniałego aktorstwa, wspaniałej reżyserii, wspaniałych opowieści. Jeśli idzie o takie rzeczy jak: „Kapitanowie Zuchy”, albo „chłopcy z Miasta”, „Ojciec Flangan”, „Kobieta Roku”, te rzeczy są wprost nierzeczywiste.

BC: Dlaczego sam nie napiszesz sam jakieś historii?

MJ: To jest to nad czym teraz pracujemy. Po prostu się trochę z tym wygłupiamy. Quincy i Steven i ja: mam nadzieję, ze będziemy w stanie coś zrobić z tym. Steven chce zrobić musical.

BC: Czy chciałbyś występowac na Broadway’u?

MJ: Jeszcze nie. Myślę, że to jest dobre dla doskonalenia swoich umiejętności. To jest najlepsze jesli chcesz naprawdę sięgnąć zenitu swojego talentu. Sięgasz daleko i dosięgasz szczytu i mówisz: „Może to jest najlepszy występ jaki mogę wykonać?” To co jest jest smutne w związku z tym, jest to ze nie uchwycisz tej chwili. Spójrz jak wielu wspaniałych artystów, albo aktorów zostalo zapomnianych w świecie ponieważ wystąpili raz jednego wieczoru i to wszystko. W filmie, ty uchwytujesz to, jest to pokazane na calym swiecie i pozostaje na zawsze. Spencer Tracy zawsze będzie młody w „Kapitanach Zuchach”, a ja mogę się wiele nauczyć będąc stymulowanym przez jego występ. Tak wiele zostało stracone w teatrze, tak wiele, albo w wodewilu. Czy zdajesz sobie sprawę ile mógłbym się nauczyc obserwując tych wszystkich wykonawców? To byłoby nierzeczywiste.

BC: Większośc sztuk jest obecne nagrywanych, ale nie każdego wieczoru.

MJ: O to właśnie chodzi. Aktor jest spięty, jest filmowany i to nie wypada naturalnie. To jest to co nie bardzo lubię w Broadway’u. To jakbyś czul, że dajesz z siebie mnóstwo na próżno. Lubię uchwycić występy i zatrzymać je i dzielić się nimi z calym światem.

BC: Wydaje się , ze to co cię naprawdę motywuje to pragnienie by dawać rozrywkę ludziom, by ich zabawiać. A co ze sławą i pieniędzmi? Czy możesz sobie wyobrazic, że nie jesteś słynny, albo czy może bycie sławnym cię niepokoi?

MJ: Nigdy mnie nie niepokoiło, z wyjątkiem takich chwil kiedy chcesz trochę spokoju. Jak np. gdy idziesz do kina czy teatru i mówisz sobie: "nic mnie nie martwi dziś wieczorem, ubiorę swój kapelusz i okulary i będę się cieszył filmem i to wszystko na ten temat”. Idziesz tam i wszyscy cię obserwują i gapią się na ciebie i w momencie, kiedy na ekranie wzrasta napięcie, ktoś cię klepie w ramie, bo chce twój autograf. Czujesz w takich chwilach jakbyś nie mógł uciec.

BC: Czy to dlatego mieszkasz w Dolinie, z dala od Beverly Hills, gdzie większość gwiazd mieszka?

MJ:Tak, ale to jest równie niedobre miejsce. Beverly Hills jest jednak jeszcze gorsze, ponieważ oni chodzą tam, szukając ich.

BC: Twoi rodzice są tobie bliscy. Czy oni mieszkają tutaj w Los Angeles?

MJ: Tak. Moja mama jest na gorze, a mój ojciec w biurze.

BC: Jak wygląda twój typowy dzień?

MJ: Przez większość dnia śnię na jawie. Wstaję wcześnie i przygotowuję się do tego co chcę robić, pisania piosenek, albo cokolwiek to jest. Planuję przyszłość i temu podobne rzeczy.

BC: Czy jesteś optymistycznie nastawiony do przyszłości?

MJ: Tak, zawsze lubię coś zaplanować z wyprzedzeniem czasowym, a potem to wykonać.

BC: Liza Minneli jest twoją znajomą, nieprawdaz?

MJ: Jak moglem o niej zapomnieć? Szaleję za Lizą. Dodaj ją do listy moich ulubionych ludzi. Wprost uwielbiam ją na zabój. Rozmawiamy przez telefon i po prostu: plotkujemy, plotkujemy, plotkujemy. To co lubię w Lizie jest to, że kiedy się spotykamy to rozmowy toczą się jedynie na temat występów. Ja pokazuje jej moje ulubione kroki taneczne, a ona pokazuje mi swoje. Ona tez jest wyjątkową wykonawczynią. Ona ma prawdziwą charyzme. W przyszłości chciałbym ją nagrac. Myśle, że taka osoba jak ona powinna być słuchana w radio i przyjęta na calym swiecie. Ona jest magią na scenie.

BC: Czy troszczysz się bardzo o modę?

MJ: Nie. Troszcze się o to co noszę na scenie podczas występów. Wiesz jednak co kocham? Nie zależy mi zupełnie na ubraniu codziennym. Uwielbiam za to wkladać kostium i po prostu patrzeć na siebie w lustrze. Obszerne spodnie i jakieś zabawne, wielkie buciory i kapelusz i poczuc się jak postać. To jest dla mnie zabawne.

BC: Czy lubisz przebierac się za kogos innego w codziennym życiu?

MJ: Uwielbiam to bardzo. To jest ucieczka od rzeczywistości. To mile stać się kimś innym, inną osobą. Szczególnie jeśli w to uwierzysz i nie jest jak granie. Zawsze nie cierpiałem słowa „granie”, jeśli mówisz: „jestem aktorem”, to musi być coś więcej niż to. To musi być jakbyś w to wierzył.

BC: Ale czy niejest to trochę przerażające, kiedy zapominasz się całkowicie?

MJ: Nie, to jest właśnie to co kocham.. Ja po prostu lubię się całkowicie zapomnieć.

BC: Dlaczego tak bardzo lubisz się zapominać? Czy sądzisz, ze życie jest naprawdę ciężkie?

MJ: Nie, być może dlatego, że lubię zaglądać do życia innych ludzi i odkrywać je. Tak jak Charlie Chaplin. Ja po prostu uwielbiam go na zabój. Niski włóczęga, cała ta otoczka i jego kapelusz, wszystko co sportretował na ekranie było prawdziwe. To było cale jego życie. On urodzil się w Londynie, a jego ojciec umarl jako alkoholik, kiedy on miał 6 lat. Jego matka była w zakładzie dla obłąkanych. On włóczyl się po ulicach Anglii, żebrząc, biedny, głodny. Wszystko to jest odzwierciedlone na ekranie, by wydobyć całą ta prawdę.

BC: Czy troszczysz się o zarabianie pieniędzy?

MJ: Zależy mi na tym, by być sprawiedliwie opłacanym za to co robię. Kiedy podejmuje się jakiegos projektu wkładam to całe serce i dusze. Ponieważ ja naprawdę się do tego przykładam, wkładam w to wszystkie siły i zdolności, chcę być za to opłacony. Facet, który pracuje chce jeść. To jest proste.

BC: Wobec tego śledzisz bardzo co się dzieje w twojej branży?

MJ: O, tak!

BC: Ile masz lat?

MJ: 23.

BC: Czy czujesz czasami jakbyś stracil swoje dzieciństwo ponieważ zawsze występowałeś w świecie doroslych?

MJ: Czasami.

BC: Ale lubisz starszych, bardziej niż ty doświadczonych ludzi?

MJ: Kocham ludzi doświadczonych. Kocham ludzi, którzy są fenomenalnie utalentowani. Kocham ludzi, którzy pracowali tak bardzo ciężko i byli tacy odważni, że są najlepsi w swoich dziedzinach. Dla mnie spotkanie kogoś takiego i nauczenie się czegoś od niego, zamienienie kilka słów z nim- dla mnie to jest magia. Tak samo jak pracować z kimś takim wspólnie. Szaleję za Steven’em Spielbergiem. On jest kolejną inspiracją dla mnie. Jeszcze inną, i nie wiem skąd to pochodzi, są dzieci. Kiedy jestem w dołku, biorę do ręki książkę z zdjęciami dzieci, patrzę na nie i to mi dodaje otuchy. Bycie otoczonym dziećmi to magia.

BC: Rzeczywiście jest coś pozytywnego i dającego otuchy w dzieciach. Masz też dużo zwierząt, nieprawda?

MJ: Miałem. Obecnie mam tylko dwa sarniątka, jeden to – ona, drugi- on. Są takie słodkie. Są cudowne.

BC: Nigdy nie zrozumiem jak ludzie mogą strzelać do saren.

MJ: Nie cierpię tego. Nienawidzę sklepów z wypchanymi zwierzętami i temu podobnych temu bzdur. Mam lame. Mam owcę- wygląda jak baran ze swoimi rogami. Louie- lama jest z cyrku. Baran jest nazwany Pan Tibbs, a sarniątka to: Książę i Księżniczka.

BC: Co z nimi zrobisz, kiedy dorosną?

MJ: Wypuszczę je na podwórko. Mamy około 2 akrów.

BC: Jaki masz samochód?

MJ: Rolls, czarny.

BJ: Czy lubisz go prowadzić?

MJ: Nigdy nie chciałem nauczyć się prowadzić. Rodzice zmusili mnie, bym poszedł na prawo jazdy. Quincy nie potrafi prowadzić samochodu.. Mnóstwo innych ludzi, których znam też nie.

BC: Andy (Warhol) nie potrafi prowadzić samochodu.

MJ: To jest w porządku. Jednak dobrze jest mieć prawo jazdy, kiedy chcesz trochę niezależności, by gdzieś się udać. Ja jednak nie jeżdżę do wielu miejsc. Nie jeżdżę do wielu miejsc. Po prostu jadę ulicą.

BC: Nie za często wychodzisz?

MJ: Tylko do „Złotej Kaplicy”- restauracji ze zdrowym jedzeniem. Jestem wegetarianinem. Albo jadę do salonu gier, żeby pograć w gry.

BC: Czy jesteś zainteresowany sztuką?

MJ: Uwielbiam rysować: ołówkiem, flamastrem- kocham sztukę. Kiedy jadę w trasę i odwiedzam muzea w Holandii, Anglii, albo Niemczech- no wiesz oglądam te wielkie płótna?- jestem po prostu zdumiony. Nie sądzisz, że malarz mógł zrobić coś takiego. Mogę patrzeć na rzeźbę, albo obraz i całkowicie się w tym zapomnieć. Stać tam, patrzeć i stać się tego częścią. To może wycisnąć łzy, to może cię tak bardzo wzruszyć. Widzisz- to jest właśnie to kim, ja sądzę, powinien być aktor, albo wykonawca- by dotknąć prawdy twojego wnętrza. Dotknąć rzeczywistości tak bardzo, że oni stają się częścią ciebie, tego co robisz i ze możesz odnieść się do nich gdziekolwiek chcesz. Ty jesteś szczęśliwy i oni są szczęśliwi. Jakakolwiek ludzka emocja, oni są tam razem z tobą. Kocham realizm. Nie lubię plastiku. Gdzieś w głębi jesteśmy wszyscy tacy sami. Mamy takie same emocje i to właśnie dlatego filmy takie jak "ET” wzruszają każdego. Któż nie chciałby latać jak Piotruś Pan? Kto nie chce latać z jakimś magicznym stworzeniem z przestrzeni kosmicznej i zaprzyjaźnić się z nim? Steven zrobił ten film prosto z serca. On wie, gdy masz wątpliwości, idź za głosem serca.

BC: Jesteś religijny, nieprawda?

MJ: Tak. Wierzę w Biblię i wierze w Boga, którego imię jest Jahwe i w to wszystko.

BC: Ktoś powiedział, że to dlatego się nie golisz.

MJ: O, nie! Nie zapuszczam brody ani wąsów i nie ma co golić. To nie ma z tym nic wspólnego.

BC: Tak więc jesteś zwykłym chrześcijaninem?

MJ: Wierze w prawde.

BC: Czytasz Biblię?

MJ: Tak bardzo często.

BC: Chodzisz do kościoła?

MJ: Nie nazywamy tego kościołem. To jest sala królestwa, Świadków Jehowy.

BC: Wspomniałeś, że jutro spotkasz się z Betty Midler. Czy pracujecie nad czymś razem?

MJ: Nie, chodzę do tego faceta, który nazywa się Seth Riggs. Kiedy śpiewam, lubię, żeby mój głos był całkowicie uwolniony, to tak jak rozgrzewka dla tancerza.

BC: Czyli to tak jak lekcje oddychania?

MJ: Zgadza się. I po tym kiedy kończy się moja, ona przychodzi, zawsze jest na czas.

(Andy Warhol dzwoni z Nowego Jorku.)

MJ: Cześć.

AW: Raju, to jest takie ekscytujące! Wiesz, za każdym razem, gdy używam mojego walkmana, słucham w nim twojej kasety?

MJ: Czy widziałeś się ostatnio z Lizą ( Minelli)?

AW: Tak, widziałem się z nią. Była w Europie, a potem widziałem ją na Pokazie Mody w Halston. Zmieniła swojej uczesanie. Teraz jej włosy wyglądają mniej więcej jak twoje. Są z przodu naprawdę kręcone, i wygladają inaczej, a ta fryzura wygląda naprawdę ładnie. Ma świetny nowy wygląd. Ona już wyjechala z Halston i obecnie jest w nowym Jorku. Jak się miewasz?

MJ: Byłem w studiu, pracując nad słowami piosenek, pisaniem piosenek i tym podobnymi rzeczami.

AW: Być może pójdę do hotelu „Ritz” na koncert młodej grupy „Duran Duran”. Znasz ich?

MJ: Nie.

AW: Byłem na koncercie ‘"Blondie” w Meadowlands w zeszłym tygodniu.

MJ: I jak tam „Blondie”?

AW: Ta wokalistka jest świetna. Ona jest super! Znasz ją?

MJ: Nie, nigdy jej nie spotkałem.

AW: Cóż, kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku, przedstawię was sobie. Wyjazd w trasę musi być najtrudniejszą rzeczą na świecie.

MJ: Trasa to coś związanego z czasem, terminami. Ale bycie na scenie jest najbardziej magiczną rzeczą z tym związaną.

AW: Nie mogę się doczekać kiedy zrobisz naprawdę wielki film. Czy proszono cię już, byś coś zrobił?

MJ: Mój pokój jest wypełniony po brzegi scenariuszami i ofertami, a mnóstwo z nich to wspaniale pomysły. Ale dla takiej osoby jaką ja jestem, to jest trudne, bo mam na myśli jakąś konkretną osobę, z którą bym chciał pracować i staram się upewnić, że zrobię odpowiednią rzecz. Nie chcę zrobić błędu.

AW: Po prostu zrealizuj je wszystkie. Nie zrobisz błędu! Jesteś naprawdę dobry! Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że urosłeś będąc piosenkarzem?

MJ: Nie pamiętam, bym kiedykolwiek nie śpiewał, tak więc nigdy nie marzyłem o tym, by śpiewać.

AW: Czy nadal kolekcjonujesz ubrania? Czy masz dobrego projektanta?

MJ: Właściwie w ogóle mnie to nie obchodzi, chyba, że wystepuję na scenie. Jedyne rzeczy, które lubię kolekcjonować to sceniczne kostiumy, albo płaszcze pirackie, coś takiego. Ale codzienna moda? Wogóle mnie to nie rusza.

AW: W co się ubierasz?

MJ: Teraz mam na sobie sztruksy z dziurą na kolanie, różową koszule i krawat.

AW: Czy wychodzisz do miasta czy zostajesz w domu?

MJ: Zostaję w domu.

AW: Dlaczego zostajesz w domu? W mieście jest tyle zabawy. Kiedy wpadniesz do Nowego Jorku, wyciągniemy cię do miasta.

MJ: Jedynie gdy jestem w Nowym Jorku chce wyjść do miasta.

AW: Czy chodzisz do kina?

MJ: O, tak. Wiesz, pracujemy nad albumem „ET”. Miałem sesję zdjęciową z ET i to było takie cudowne. On mnie obejmuje i w ogóle.

AW: Ja lubię „Tron”. To jak granie w grę video. Widziałeś to?

MJ: Tak, nie ruszylo mnie.

AW: Cóż, dzięki bardzo. Do zobaczenia wkrótce.

MJ: Mam taką nadzieje. Jeśli spotkasz Lize, pozdrow ją ode mnie. Ucaluj ją ode mnie serdecznie i obejmij.

(AW odkłada suchawkę)

BC: Czy lubisz „Rolling Stones”? Czy w ogóle znasz Micka?

MJ: Spotkałem go w łazience. On był tam z Keith’em, Keith’em Moon’em?

BC: Keith’em Richards’em.

MJ: Keith’em Richards’em. Wszedłem tam i on powiedział: "O, cześć”! I my zaczęliśmy gawędzić. Potem wróciłem do mojej sesji nagraniowej. Wcale go tak dobrze nie znam.

BC: Czy czytasz bardzo dużo?

MJ: Tak kocham czytać. Lubię filozofie i nowele. Lubie być na bieżąco z aktualnymi najlepiej sprzedającymi się książkami. „Kalendarz”- niedzielny dodatek do „LA Limes” jest moją ulubioną gazetą. Ona naprawde pozwala ci wiedzieć jakie są nowości wydawnicze. Mam swoich ulubionych autorow, to nie tak, ze ja czytam tylko bestsellery. Lubię widzieć co oni aktualnie piszą, a także wiedziec co ludzi interesuje. Ostatnio jest wiele filozoficznych wydawnictw.

BC: Czy ćwiczysz?

MJ: Nie. Ale każdej niedzieli tańczę do upadłego przez 30 minut bez odpoczynku. Uwielbiam to robić.

BC: Dlaczego w niedzielę?

MJ: Po prostu taki dzień sobie wybrałem. Tak jakbym pościł co niedzielę. Nic wtedy nie jem. Tylko piję soki.

BC: Dlaczego to robisz?

MJ: To przepłukuje system. Oczyszcza jelita. Myślę, że to wspaniałe. Żeby to naprawdę zadziałało, musisz to zrobić odpowiednio. To jakby zawory ściekowe całego organizmu. Musisz oczyszczać je, tak jak czyścisz swoje ciało z zewnątrz. Wszystkie nieczystości wydostają się z systemu, ponieważ nie jesteś czysty w środku. Wychodzą w pryszczach, albo przez choroby, albo przez pory. Trzeba starać się pozbyć toksyn. Ludzie powinni starać się utrzymywać wnętrze swojego organizmu w czystości.

BC: Nie czytujesz pierwszej strony gazety?

MJ: Nie. Być może spojrze na nią, ale nigdy nie czytam.

BC: Zbyt dołujące?

MJ: Tak. Ciągle to same plotki. A ja lubię powodować, żeby ludzie byli szczęśliwi. To jest najwspanialsze w showbiznesie. To jest ucieczka od rzeczywistości. Płacisz pięć dolców, by dostać się na koncert, siadasz tam i znajdujesz się w innym świecie. Zapominasz o problemach tego świata na chwilę. To jest właśnie cudowne. To daje rozrywkę. To jest magia.

Źródło: magazyn „Interwiew”/ MJJF tłumaczenie: Kate K, opracowanie: dc_saar. Jacksoneorld Polska.








Webmaster: "Mike" Webdesigner: Nancy
www.geniusmichaeljackson.com ; www.genius.michaeljackson.pl
© Genius Michael Jackson 2005-2011 | All rights reserved